Otworzyłam usta ze zdziwienia. Nie wiedziałam że, Chumvi ma ojca.
- Ale skąd możesz wiedzieć że, Kopa nie żyje? – spytałam.
- No cóż.. Mój ojciec nie zbyt mnie kochał i przy pierwszej lepszej
okazji zabił by mnie. A jeśli Kopa jest do niego podobny wyglądem to ma
lub miał duże kłopoty.
- Nie martwmy się na zapas. Idźcie szukać mojego syna. – Powiedział smutno Simba.
- Dobrze wyruszymy teraz. - Powiedziałam zdecydowanie.
Ruszyliśmy w drogę. Zwykle do Rajskiej Ziemi idzie się kilka godzin. Ale
cóż napotkaliśmy takie przeszkody jak: hieny, Lwie patrole i samego
Malkę. W końcu dotarliśmy do granicy Lwiej Ziemi z Rajską Ziemią. Ja
przeszłam spokojnie lecz Chumvi opierał się by tam iść.
- Choć szybciej Chumvi! Nie traćmy czasu. Możliwe że, Kopa wciąż żyje.
- Nifiki ja nie mogę. A jeśli ojciec… - nie dałam mu dokończyć.
- Posłuchaj jeśli twój ojciec będzie chciał cię zapić najpierw będzie musiał zabić mnie. Więc choć i nie bój się.
- Ale..
-Żadnego ale Chumvi. – Powiedziałam i go pocałowałam.
( Chumvi? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz