Jestem tu nowa. Poszłam zwiedzać. Nagle z daleka zobaczyłam jakby
znajomą mi osobę. Pochylała się nad kimś i jakby płakała. Podbiegłam.
Wydawała mi się coraz bardziej znajoma. Podeszłam po woli. I już wtedy
wiedziałam kto to jest.
-Nifiki…- Powiedziałam szeptem- Co się stało?
-Natu? Co ty tu robisz? To mój narzeczony. Właśnie stoczył walkę o mnie. To przeze mnie jest teraz ranny.
-Nie nawet tak nie mów. Nie wiem jak to było ale to nie jest przez
ciebie. On na pewno z tego wyjdzie.- Powiedziałam do niej. A to co tam
widziałam wyglądało okropnie.
-A ty co tu robisz?- Zapytała.
-Ja dołączyłam tu do tego stada. Ale mam prośbę. Tylko ty znasz moją
historię. Nie mów o niej nikomu.- Bałam się, że może powiedzieć tylko
temu jej narzeczonemu. A to pójdzie dalej.
-Dobrze. Idź teraz poza nasze stado. Przejdź się. Tylko pod żadnym
pozorem nie wchodź do wygnańców.- Zrozumiałam to. Poszłam gdzie indziej.
Spotkałam tam prze przystojnego lwa.
-Cześć! Skąd jesteś, bo ja z stada Lwiej ziemi.- Zapytałam.
-Ja też. Jesteś nowa.
-Tak. A ty długo tu jesteś?
Mheetu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz